Przełom października i listopada to czas, gdy odwiedzamy groby bliskich. Tylko czyj właściwie jest grób? Intuicyjnie odpowiedzielibyśmy, że zmarłego, który w nim spoczywa. Taka odpowiedź jest jednak dobra tylko, gdy spokój panuje nie tylko w grobowcu, lecz również w rodzinie, która gromadzi się w wokół niego.
Gdzie trafimy po śmierci?
To pytanie nęka ludzkość od samego zarania. Rozmaite systemy filozoficzne i religijne oferują szereg odpowiedzi, a spory pomiędzy ich zwolennikami i wyznawcami nie mają końca.
Na szczęście polski ustawodawca podchodzi do tej kwestii prozaicznie i skupia się wyłącznie na aspekcie doczesnym. Dzięki temu możemy być pewni, że po śmierci znajdziemy się w grobie ziemnym, murowanym, katakumbach lub w kolumbarium, po uprzednim spopieleniu, względnie zostaniemy zatopieni w morzu.
Powszechnie przyjętym sposobem pochowku jest nadal złożenie w grobie na cmentarzu i to właśnie ta kwestia budzi najwięcej emocji w kontekście tzw. prawa do grobu.
Prawo do grobu
W prywatnych rozmowach oraz w mediach możemy się często spotkać z pojęciem „prawa do grobu”. Nie znajdziemy go jednak w żadnej ustawie. Regulacja tej kwestii w naszym prawie jest szczątkowa.
Ustawa o cmentarzach i chowaniu zwłok w jednym z przepisów mówi o „osobach, które posiadają nabyte prawo do pochówku w określonym miejscu tego cmentarza.” Nie definiuje go jednak w żaden sposób, ani nie wspomina, kto może być nabywcą. Z jej przepisów możemy się dowiedzieć w jaki sposób i kiedy można przeprowadzić pochówek, ale nie komu przysługuje prawo do pochowania w określonym miejscu.
Skoro ustawodawca znowu pogrzebał nasze nadzieje na porządną legislację, to wypełnieniem luki musiały zając się sądy.
Wykup miejsca na cmentarzu
Z braku lepszych pomysłów, prawem do grobu możemy więc nazwać po prostu uprawnienia i obowiązki, wynikające z umowy zawartej przez daną osobę z zarządcą cmentarza. Polegają one na możliwości urządzenia grobu w konkretnym miejscu cmentarza i zorganizowania w nim pochówku.
Nie oznacza to jednak zakupu kawałka gruntu, ani nabycia jego użytkowania w rozumieniu kodeksu cywilnego. Można pokusić się o stwierdzenie, że pozycja dysponenta grobu jest zbliżona do najemcy. Sposób korzystania z jego uprawnień jest w tym wypadku ściśle regulowany przepisami ustawy o cmentarzach i chowaniu zwłok oraz wydanymi na jej podstawie rozporządzeniami.
Grób ziemny można „wynająć” wyłącznie na czas określony. Ustawa mówi, że ponowne użycie grobu jest możliwe po upływie 20 lat od pochówku, chyba że osoba uprawniona zgłosi sprzeciw i uiści opłatę, przedłużającą termin na kolejne 20 lat. Dopuszcza również możliwość zawierania umów przedłużających ten termin. Te reguły nie mają zastosowania do grobów murowanych, przeznaczonych do pomieszczenia zwłok więcej niż jednej osoby, a także do chowania urn zawierających szczątki ludzkie powstałe w wyniku spopielenia zwłok.
Kogo możemy pochować w „swoim” grobie?
Prawo do grobu wprawdzie ma pewien aspekt majątkowy, ale według sądów dominują w nim aspekty ściśle osobiste. Prawo do pochowania w określonym miejscu jest uznawane za element dóbr osobistych. Dobra osobiste, jak sama nazwa wskazuje, są ściśle związane z daną osobą i nie można ich w żaden sposób przenieść na kogoś innego. Oznacza to, że nie podlegają również dziedziczeniu.
Jedynym wyjątkiem od tej zasady jest sytuacja, gdy „nabywca” prawa do grobu żyje, a nie została w nim jeszcze pochowana żadna osoba. W takim wypadku można zbyć prawo do grobu, tj. za uiszczeniem opłaty i zgodą zarządcy cmentarza doprowadzić do zmiany dysponenta danego miejsca.
Ta możliwość przestaje jednak istnieć z chwilą pochowania w grobowcu pierwszej osoby, nawet jeśli nie będzie nią sam dysponent grobu. Dobrem osobistym jest również prawo do kultywowania pamięci po zmarłej osobie bliskiej. Możemy więc dojść do kolizji równorzędnych praw kilku, nawet kilkunastu osób.
Gra o grób
Żeby odpowiedzieć na pytanie kogo możemy pochować w swoim grobie musimy zajrzeć do przepisu, który mówi kto może pochować zmarłego. Do grona tych osób należą:
1) żona lub mąż zmarłego;
2) jego dzieci, wnuki i ewentualni dalsi potomkowie;
3) jego rodzice, dziadkowie i ewentualni dalsi żyjący przodkowie;
4) krewni boczni do 4 stopnia pokrewieństwa, czyli do kuzynów;
5) powinowaci w linii prostej do 1 stopnia, czyli rodzice lub dzieci małżonka oraz małżonkowie dzieci.
Ta kolejność nie jest jednak sztywna. Oznacza to, że nie zawsze zdanie osoby znajdującej się wyżej na liście będzie rozstrzygające. Sądy w swoich orzeczeniach podkreślają ściśle osobisty aspekt kolidujących praw. W razie konfliktu sąd bada więc relację pomiędzy zmarłym, a każdym ze spierających się członków rodziny. W ocenie Sądu Najwyższego należy dać priorytet osobie, która działa w sposób najbardziej zgodny z wolą zmarłego.
Podejście sądów jest słuszne. Przepisy ustawy o cmentarzach i chowaniu zwłok mają przede wszystkim charakter administracyjny i porządkowy. Nie powinny więc przeważać nad przepisami o ochronie dóbr osobistych.
Zaletą takiego podejścia jest przede wszystkim ochrona uprawnień osób pozostających w związkach nieformalnych. Takie relacje mogą być bliższe i bardziej długotrwale niż niejedno małżeństwo, a tymczasem partner osoby zmarłej nie znajduje się w ustawowym katalogu. Gdyby nie orzecznictwo sądów taka osoba nie miałaby żadnych szans w wypadku konfliktu z rodziną zmarłego.
Warto rozmawiać
Ostatnią rzeczą jakiej potrzebujemy po stracie kogoś bliskiego jest spór sądowy. Warto więc podjąć wysiłek i spróbować polubownie rozwiązać konflikt. Natężenie negatywnych emocji bywa bardzo silne, więc bezcenna może się okazać pomoc mediatora. Jeśli i to nie pomoże, a proces okaże się nieunikniony w tych trudnych chwilach może Ci towarzyszyć adwokat lub radca prawny.
Maciej Sawiński
adwokat