proces

Wszystkie wpisy.
Popularne powiedzenie głosi, że piekło jest wybrukowane dobrymi intencjami. Jest ono na pewno bliskie sercu jednego z naszych klientów. Były prezes spółek z branży budowlanej został oskarżony o złośliwe i uporczywe naruszanie praw pracowników. A wszystko to przez to, że… wypłacał im więcej pieniędzy niż powinien.
Klient prowadzący działalność transportową zwrócił się do kancelarii o pomoc w egzekwowaniu swoich roszczeń z tytułu udzielonej Klientowi dwuletniej gwarancji przy sprzedaży nowego samochodu dostawczego.
Oburzenie klientów na zachowanie sądu nie jest niczym niezwykłym dla żadnego adwokata ani radcy prawnego. Czasem jednak trafiają do nas osoby wręcz zszokowane tym, że w XXI wieku, w środku Europy mogą się dziać TAKIE rzeczy. Chodzi o przeprowadzenie przez sąd procesu bez udziału klienta, który dowiaduje się o nim, gdy jest już po wszystkim. Skandal, układ, mafia w togach, sąd kapturowy itd. Czy aby na pewno?
W ostatnich dniach uwaga mediów i dużej części opinii publicznej została zdominowana przez sprawę ujęcia dwóch przestępców i osadzenia ich w zakładzie karnym. Wydawałoby się, że nie ma niczego dziwnego w tym, że osoby prawomocnie skazane powinny odbyć karę.
Kodeks postępowania cywilnego w sposób szczątkowy i niezwykle lakoniczny reguluje instytucję wysłuchania małoletniego. Przepisy przewidują, iż sąd w sprawach dotyczących małoletniego powinien go wysłuchać, o ile jego rozwój umysłowy, stan zdrowia i stopień dojrzałości na to pozwala. Zastrzeżone zostało, iż czynność ta ma się odbyć się poza salą posiedzeń sądowych.
Zgodnie z art. 212 § 1 KK, „Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.
Rozbój to kradzież z użyciem przemocy wobec osoby lub groźby jej natychmiastowego użycia. Kradzież to z kolei zabranie rzeczy innej osoby z zamiarem jej przywłaszczenia. Zamiar przywłaszczenia występuje wtedy, gdy sprawca chcę postąpić z rzeczą tak, jakby stanowiła jego własność. Właściciel może postąpić ze swoją rzeczą w każdy sposób, który nie narusza prawa. Z kradzieżą mamy więc do czynienia nie tylko, gdy ktoś chce zabrać innej osobie wartościową rzecz, by się wzbogacić, lecz również po to, by np. ją zniszczyć.
W sytuacji gdy rodzice dziecka żyją w rozłączeniu, częstym problemem staje się kwestia kontaktów tego z nich, z którym na co dzień małoletni nie przebywa. Niejednokrotnie konieczne jest ukształtowanie ich reguł w orzeczeniu sądowym, ewentualnie ugodzie zawartej przed mediatorem zatwierdzonej później przez sąd. W idealnym świecie takie rozwiązanie winno ustabilizować położenie małoletniego i zagwarantować mu prawo do styczności z obojgiem rodziców. W rzeczywistości jednak nierzadkie są przypadki niewykonywania albo niewłaściwego wykonywania obowiązków, płynących z zapadłego orzeczenia bądź zawartej ugody.
Kiedy w procesie karnym oskarżony musi mieć profesjonalnego obrońcę, czyli obrona obligatoryjna? Najważniejszym i podstawowym prawem oskarżonego (a we wcześniejszym stadium postepowania – podejrzanego), jest prawo do obrony, uregulowane w art. 6 k.p.k. oraz art. 42 ust. 2 Konstytucji RP, w ramach których
Prokuratura Krajowa opublikowała statystyki za 2022 rok. Wynika z niego, że uniewinnieniem w I instancji skończyło się tylko 1,93% spraw (5.901/304.568), pomimo że prokurator był obecny na sali sądowej tylko w 22,94% spraw (69.880/304.568). Polska prokuratura jest więc zabójczo skuteczna. Czy oznacza to, że składa się z samych wybitnych prawników, którzy nokautują obrońcę, nawet gdy nie ma ich w sądzie? Czy może jednak tajemnica sukcesu prokuratury leży gdzie indziej?
proces | Sabuda-Sawinski.pl