Wprawdzie w naszych warunkach społecznych, większość osób uznaje, że z przypadkiem powstania z martwych mieliśmy ostatnio do czynienia ok. 2000 lat temu, to jednak system prawny musi być gotowy na sytuacje, w których pogłoski o czyjejś śmierci okazały się przesadzone.
Śmierć nie zawsze jest pewna
Oczywiście nie w tym sensie, że może się komuś nie przydarzyć, ale zdarza się, że nie można jej jednoznacznie ustalić. Zaginięcia zdarzają się częściej, niż można byłoby przypuszczać. Życie nie może jednak trwać wiecznie nie tylko w wymiarze fizycznym, lecz również w prawnym. Prawo przewiduje więc sposoby na zakończenie stanu niepewności, co do tego, czy dana osoba żyje.
Uznanie za zmarłego
Za zmarłą może zostać uznana osoba, od której zaginięcia upłynęło odpowiednio dużo czasu. W typowej sytuacji jest to 10 lat od końca roku kalendarzowego, w którym doszło do zaginięcia. Ten okres skraca się dla osób po siedemdziesiątce – w ich przypadku wystarczy upływ 5 lat. Z kolei w przypadku dzieci wymagany czas ulega wydłużeniu – uznanie za zmarłego nie może nastąpić przed końcem roku kalendarzowego, w którym zaginiony ukończyłby dwadzieścia trzy lata.
W szczególnych przypadkach do uznania za zmarłego może dojść znacznie szybciej. Chodzi o okoliczności, które sprawiają, że przypuszczenie o czyjejś śmierci staje się znacznie bardziej prawdopodobne, niż w przypadku zwykłego zaginięcia.
Kto zaginął w czasie podróży powietrznej lub morskiej w związku z katastrofą statku lub okrętu albo w związku z innym szczególnym zdarzeniem, ten może być uznany za zmarłego po upływie sześciu miesięcy od dnia, w którym nastąpiła katastrofa albo inne szczególne zdarzenie.
Ustawodawca ma też odpowiedź na problem Trójkąta Bermudzkiego – jeżeli statek powietrzny lub morski nie dotarł do portu przeznaczenia, a nie da się potwierdzić jego katastrofy, to uznanie za zmarłego może nastąpić z upływem roku od planowanego dnia przybycia do celu. Jeżeli statek lub okręt nie miał portu przeznaczenia , podróżujące nim osoby mogą zostać uznane za zmarłe z upływem lat dwóch od dnia, w którym była ostatnia o nim wiadomość.
W przypadku innych wydarzeń, związanych z bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia, takich jak np. pożar, zawalenie budynku, katastrofa kolejowa itp., zaginiona w takich okolicznościach osoba może zostać uznana za zmarłą po upływie roku od dnia, w którym niebezpieczeństwo ustało albo według okoliczności powinno było ustać.
Śmierć to nie koniec
Zgon nie sprawia, że ktokolwiek z nas nagle wypada z zainteresowania systemu prawnego. Przeciwnie, w wielu przypadkach dopiero wtedy może się zrobić o nas głośno na salach sądowych, jeśli potencjalni spadkobiercy będą w konflikcie.
Z chwilą śmierci prawa i obowiązki majątkowe zmarłego przechodzą na jego spadkobierców. Prawa i obowiązki, niepodlegające dziedziczeniu wygasają. Zmarły przestaje być stroną jakichkolwiek stosunków prawnych, w tym małżeństwa. Pozostawiony przez taką osobę małżonek może ponownie wziąć ślub.
Powrót do żywych
Jak twierdzą niektórzy, życie jest nowelą więc mogą w nim nastąpić zwroty akcji, które wstrząsną całym klanem. Uznany za zmarłego po katastrofie statku, mógł w rzeczywistości podryfować na drzwiach od kajuty na bezludną wyspę. Ktoś, po kim ślad zaginął, mógł stracić pamięć, a następnie ją odzyskać itp.
Sytuacja prawna takiego nieumarłego nie jest wesoła, bo w świetle przepisów przestał istnieć.
Powrót do świata żywych wiedzie przez salę sądową, w której zainteresowany będzie musiał udowodnić swoją tożsamość. Prawo nie przewiduje tu żadnych konkretnych dowodów i zezwala sądowi nawet na wydanie orzeczenia od ręki, w wypadku braku jakiejkolwiek wątpliwości z kim ma do czynienia. Sąd może wszcząć postępowanie z urzędu, tj. bez niczyjego wniosku. Wniosek może złożyć nie tylko osoba, błędnie uznana za zmarłą, lecz również każdy zainteresowany. Właściwy do rozpatrzenia takiej sprawy jest ten sam sąd, który wydał postanowienie o uznaniu za zmarłego.
Ta sama sytuacja dotyczy postanowień o stwierdzeniu zgonu. Postępowanie o stwierdzenie zgonu różni się tym od uznania za zmarłego, że dotyczy sytuacji, gdy czyjaś śmierć nie budzi wątpliwości, ale nie została stwierdzona aktem zgonu.
Spadkoodbierca
Jeżeli wydano postanowienie o stwierdzeniu nabycia spadku lub sporządzono akt poświadczenia dziedziczenia po osobie, co do której następnie uchylono postanowienie o uznaniu jej za zmarłą lub stwierdzeniu jej zgonu, to takie postanowienie lub akt zostaną z urzędu uchylone. Efektem będzie konieczność przyjęcia, że osoby, które objęły majątek zmarłego nigdy nie były jego spadkobiercami.
Takie orzeczenie nie powoduje jednak automatycznego powrotu majątku do niedoszłego spadkodawcy. Może on żądać zwrotu majątku lub poszczególnych przedmiotów, wchodzących w jego skład od osób, funkcjonujących wcześniej jako spadkobiercy.
W wypadku, gdyby taki rzekomy spadkobierca był w złej wierze, tj. wiedział o tym, że w rzeczywistości „spadkodawca” żyje, byłby zobowiązany również do zapłaty wynagrodzenia za korzystanie z przejętych rzeczy, odszkodowanie za ich zużycie, pogorszenie lub utratę, chyba że nastąpiły bez jego winy. Byłby również zobowiązany zwrócić pobrane pożytki, których nie zużył (np. zebrane owoce z drzew), jak również uiścić wartość tych, które zużył (np. owoce, które zostały już zjedzone, czy pobrany czynsz najmu).
Zmartwychwstały nie mógłby jednak domagać się zwrotu swoich rzeczy od osób trzecich, które nabyły je w dobrej wierze od prowizorycznych spadkobierców.
Dziedziczeniu podlegają nie tylko aktywa, ale też długi. Nie ma przepisów, które regulowałyby wprost rozliczenia między nieumarłym, a jego niedoszłymi spadkobiercami. Wydaje się więc, że taki „spadkobierca”, który spłacił długi „spadkodawcy” będzie mógł żądać od niego zwrotu wydatków na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu, choć można również argumentować, że właściwym adresatem żądania będzie spłacony wierzyciel, ze względu na to, że w rzeczywistości nie istniała podstawa prawna świadczenia.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy
Jeżeli osoba uznana za zmarłą pozostawała w związku małżeńskim, to skutkiem jej prawnego powrotu do życia będzie przyjęcie, że małżeństwo nigdy nie ustało. Jeżeli więc jej małżonek w międzyczasie ponownie wziął ślub, to został bigamistą.
Ponowne małżeństwo osoby, która pozostaje już w taki związku podlega unieważnieniu na żądanie każdej osoby, która ma w tym interes prawny. W tym szczególnym wypadku prawo daje jednak priorytet nowemu małżeństwu – nie można go unieważnić z powodu bigamii, chyba że obie strony wiedziały, że osoba uznana za zmarłą w rzeczywistości żyje. Pierwsze małżeństwo ustaje wtedy z chwilą zawarcia tego drugiego, a nie z chwilą błędnego uznania za zmarłego lub stwierdzenia zgonu.
Błędna identyfikacja zmarłego
Istnieje możliwości, że żyjąca osoba zostanie w obrocie prawnym potraktowana jako nieżyjąca bez sądowego stwierdzenia zgonu lub uznania jej za zmarłą. Może się tak wydarzyć w wypadku błędnego przypisania jej tożsamości komuś, kto rzeczywiście zmarł i sporządzenia aktu zgonu z błędnymi danymi. Taka sytuacja miała miejsca miejsce w medialnej sprawie, w której bezdomny podał w szpitalu dane osobowe innej osoby, a następnie zmarł. Może się tak zdarzyć również w sytuacji błędnej identyfikacji zwłok po jakiejś katastrofie.
Brak jest przepisów regulujących taką sytuację. Osoba, wobec której błędnie wydano akt zgonu będzie więc w trudniejszej sytuacji, niż ktoś, kogo prawna śmierć wynika ze stwierdzenia zgonu lub uznania za zmarłego. Taka osoba będzie musiała sądownie unieważnić akt zgonu, a w zakresie ewentualnych kwestii spadkowych lub małżeńskich skorzystać z przepisów ogólnych dot. nadzwyczajnych środków odwoławczych, powództwa o ustalenie, unieważnienie małżeństwa, zwrot bezpodstawnego wzbogacenia.
Takie sytuacje z pewnością są bardzo rzadkie, jednak należałoby je objąć analogiczną regulacją, jak te dla błędnego stwierdzenia zgonu lub uznania za zmarłego, zwłaszcza, że nie wymagałoby to rozbudowanej nowelizacji.
Maciej Sawiński
adwokat