W ostatnich dniach uwaga mediów i dużej części opinii publicznej została zdominowana przez sprawę ujęcia dwóch przestępców i osadzenia ich w zakładzie karnym. Wydawałoby się, że nie ma niczego dziwnego w tym, że osoby prawomocnie skazane powinny odbyć karę. Ostatnie 8 lat przyzwyczaiło nas jednak do tego, że równość wobec prawa była jedynie pustym hasłem, a nie zasadą, która znajduje odzwierciedlenie w działaniu państwa.
Konstytucja
Konstytucyjna regulacja prawa łaski jest bardzo lakoniczna – to jeden, dwuzdaniowy artykuł „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.” To zrozumiałe, bo prawo łaski jest tradycyjną instytucją, obecną w systemach prawnych „od zawsze”. Stanowi ona relikt władzy monarszej i pozwala głowie państwa na darowanie skazańcowi kary. Skoro coś jest proste i działa, to po co komplikować?
Wszystko przestało być jednak proste w 2015 r., gdy do władzy doszła organizacja o najbardziej prześmiewczej nazwie w historii polskich partii politycznych, czyli Prawo i Sprawiedliwość.
Prerogatywa
Prawo łaski jest prerogatywą Prezydenta RP. Oznacza to, że Prezydent RP może skorzystać z tego uprawnienia bez oglądania się na zdanie innych organów. Nie jest przy tym związany żadną procedurą, ani nie musi swojej decyzji.
Prezydent RP nie jest jednak monarchą absolutnym, lecz strażnikiem Konstytucji RP, która opiera ustrój na trójpodziale władzy.
Ten prosty fakt umknął jednak, piastującemu ten urząd, doktorowi nauk prawnych Andrzejowi Dudzie. Zastosował on prawo łaski w stosunku do swoich kolegów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, w czasie gdy sprawa przeciwko nim nie została jeszcze prawomocnie zakończona.
Co więcej, z właściwą sobie mimowolną szczerością, nawet nie próbował ukryć, że dopuścił się ingerencji w wykonywanie władzy sądowniczej. Stwierdził, że wyręczył sąd i uwolnił wymiar sprawiedliwości od tej sprawy. Prawo nie przyznaje Prezydentowi RP żadnych kompetencji sądowych. Prawo łaski jest darowaniem kary, a nie wejściem w kompetencje orzecznicze sądu. Świadczy o tym zresztą tradycyjna formuła postanowienia Prezydenta „postanawiam zastosować prawo łaski przez przebaczenie i puszczenie w niepamięć”. Została ona zastosowana również w tym wypadku.
Domniemanie niewinności
Problem polega na tym, że w przypadku panów Kamińskiego i Wąsika nie było czego darować, bo w chwili zastosowania prawa łaski byli niewinni. Zgodnie z art. 42 ust. 3 Konstytucji RP, każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu.
Trzeba jednak przyznać, że wobec lakonicznej regulacji prawa łaski, w literaturze prawniczej pojawiał się pogląd, że Prezydent RP może je zastosować na dowolnym etapie postępowania. Nikt jednak nie próbował tego nigdy zrobić, co tłumaczy brak refleksji nad absurdalnymi konsekwencjami takiego działania.
Jeśli Prezydent RP może ułaskawić osobę, która nie została jeszcze skazana siłą, to musimy sobie postawić pytanie o moment początkowy w którym można zastosować prawo łaski. Czy będzie to wpływ aktu oskarżenia do sądu? Postawienie zarzutów przez prokuratora? Wszczęcie śledztwa w danej sprawie? A może Prezydent RP ma prawo kreować, znane z historii o Bondzie, licencje na zabijanie, ułaskawiając kogoś z góry, w myśl zasady, że cel uświęca środki? Ta ostatnia opcja byłaby ogromnym krokiem na drodze do budowy państwa totalitarnego, bo pozwalałaby na działanie niektórych osób, np. funkcjonariuszom struktur siłowych, poza granicami prawa.
Dziwne było przy tym zachowanie samych oskarżonych. Wielokrotnie zdarzało mi się, że klienci rezygnowali z możliwości szybkiego zakończenia sprawy, poprzez dobrowolne poddanie się karze lub nawet warunkowe umorzenie postępowania, bo czuli się niewinni i woleli powalczyć o swoje dobre imię, nawet ryzykując surowszą karę. Tymczasem panowie Kamiński i Wąsik zrezygnowali z tej możliwości, decydując się żyć z piętnem osób, które spodziewały się skazania, a przed odsiadką uratowała ich wyłącznie interwencja kolegi. Po ułaskawieniu uznali, że proces powinien się natychmiast zakończyć i cofnęli swoje apelacje. Mariusz Kamiński miał dwóch obrońców, z których tylko jeden cofnął apelację. Zdecydowanie bardziej profesjonalnie zachował się drugi z nich.
Prawo do sądu
Panowie Kamiński i Wąsik oraz prokurator nie byli jednak jedynymi stronami procesu. W charakterze oskarżycieli posiłkowych występowały w nim również osoby pokrzywdzone ich przestępczą działalnością. Oskarżyciele posiłkowi wnieśli apelacje od wyroku skazującego, domagając się zastosowania surowszej kary. Prezydenta RP nie interesowało jednak, że umarzając postępowania pozbawia ich konstytucyjnego prawa do sądu – art. 45 ust. 1 Konstytucji RP „ Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.”
Co wolno Sądowi, to nie Tobie, Prezydencie
Te wszystkie okoliczności stały się podstawą uchwały Siedmiu Sędziów Sądu Najwyższego z 31 maja 2017 r., w której stwierdzono, że Prezydent RP może ułaskawić wyłącznie osobę prawomocnie skazaną. W przeciwnym wypadku doszłoby do naruszenia szeregu konstytucyjnych zasad: legalizmu, trójpodziału władzy, domniemania niewinności oraz prawa do sądu.
Nie bądź taki do przodu
Sąd Najwyższy orzekał w związku z kasacją, wniesioną przez oskarżycieli posiłkowych od wyroku Sądu II instancji, umarzającego postępowanie w związku z zastosowaniem prawa łaski. Uwzględnienie kasacji spowodowało powrót sprawy do Sądu II instancji.
Na szczęście dla oskarżonych, jeden z obrońców Mariusza Kamińskiego nie cofnął apelacji, więc Sąd II instancji rozpatrywał zarówno apelacje oskarżycieli posiłkowych, jak i apelację na korzyść wymienionego oskarżonego.
Apelacja obrońcy Mariusza Kamińskiego okazała się częściowo skuteczna i doprowadziła do obniżenia kary, zarówno w stosunku do niego, jak i do Macieja Wąsika – Sąd zastosował bowiem przepis, który pozwala mu zmienić wyrok na korzyść oskarżonego, który nie wniósł apelacji, jeśli znajdują do niego zastosowanie zarzuty podniesione w apelacji innego współoskarżonego.
Brak wniesienia apelacji powoduje, że oskarżony nie może wnieść kasacji do Sądu Najwyższego, jeżeli wyrok został utrzymany w mocy lub zmieniony na jego korzyść. Maciej Wąsik cofnięciem apelacji pozbawił się więc szansy na obronę w postępowaniu kasacyjnym i sprawa zakończyła się dla niego ostatecznie.
Akt niełaski
Prawomocny wyrok skazujący został skierowany do wykonania, a przestępcy skazani na karę pozbawienia wolności znaleźli się tam, gdzie ich miejsce.
Jak nietrudno się było domyślić, te oczywiste konsekwencje prawomocnego skazania wzbudziły oburzenie Prezydenta RP, doktora nauk prawnych Andrzeja Dudy. Znany ze swojej niezłomności Prezydent zadeklarował, że nie spocznie, dopóki skazańcy nie wrócą na wolność.
Mógłby spocząć bardzo szybko, ponieważ teraz możliwość ułaskawienia nie budzi żadnych kontrowersji. Jeden podpis Prezydenta mógłby sprawić, że przestępczy duet Kamiński i Wąsik znajdzie się na wolności.
Zamiast tego, Prezydent RP postanowił jednak wszcząć procedurę ułaskawieniową. To sformalizowany tryb postępowania, uregulowany w kodeksie postępowania karnego, z którego należy skorzystać, by ubiegać się o ułaskawienie, gdy akurat nie jest się kolegą Prezydenta. Obejmuje wydanie opinii o zasadności ułaskawienia przez sądy obu instancji i Prokuratora Generalnego, więc może trwać bardzo długo.
Jak widać Prezydent RP, doktor nauk prawnych Andrzej Duda, potrafi zaprezentować nie tylko wielce oryginalną wykładnię przepisów prawa, lecz również jeszcze bardziej ekscentrycznie zinterpretować zwrot „zrobię wszystko”.
Celem Prezydenta jest zapewne umożliwienie medialnego ataku na Prokuratora Generalnego, któremu przysługuje prawo udzielenia skazanym przerwy w odbywaniu kary na czas postępowania ułaskawieniowego. Panowie Kamiński i Wąsik mogliby już wyjść, ale muszą posiedzieć w imię dobra partii i jest to poświęcenie, na które Prezydent jest gotowy.
Co więcej, partia zdecydowała się na to poświęcenie znacznie wcześniej, niż ich zatrzymano – internetowe domeny Komitetu Obrony Więźniów Politycznych zostały zarejestrowane już w dniu 22 grudnia 2023 r. Ciekawe czy panowie Kamiński i Wąsik o tym wiedzieli?
Maciej Sawiński
adwokat