Do kancelarii zwrócił się przedstawiciel jednej z małopolskich firm transportowych. Poinformował nas, że zakupił używany samochód dostawczy sprowadzony z Francji. Zgodnie z zapewnieniami sprzedającego, nota bene od wielu lat współpracującego z naszym klientem, pojazd miał być bezwypadkowy i sprawny technicznie. Niestety przed zawarciem umowy sprzedaży nasz klient, działając w zaufaniu do wieloletniego kontrahenta, ograniczył się tylko do wykonania jazdy testowej i wizualnych oględzin samochodu, które zdawały się potwierdzać jego dobry stan techniczny.
BEZWYPADKOWY? TAK. BEZPOWODZIOWY? NIEKONIECZNIE.
Nasz klient po zakupie przekazał samochód do zaufanego mechanika celem dokładnego sprawdzenia jego stanu technicznego i dokonania ewentualnych drobnych napraw mogących wynikać z jego eksploatacji. Niestety w trakcie badania okazało się, że pojazd prawdopodobnie został zalany – po rozebraniu pojazdu mechanik w komorze silnika i filtrze powietrza stwierdził obecność błota, żwiru i mułu. Klient bezzwłocznie zlecił przeprowadzenie oględzin pojazdu rzeczoznawcy samochodowemu, który w sporządzonej opinii stwierdził, że w pojeździe została przeprowadzona niestaranna i niekompletna naprawa po zatopieniu. Ponadto biegły stwierdził, że koszt naprawy korekcyjnej przekroczy wartość pojazdu.
RĘKOJMIA
W tej sytuacji doradziliśmy naszemu klientowi skorzystanie z uprawnień wynikających z art. 556 i nast. Kodeksu cywilnego. W tym celu, bazując na treści art. 560 § 1 k.c., skierowaliśmy do kontrahenta oświadczenie o odstąpieniu od zawartej umowy wraz z żądaniem zwrotu całości zapłaconej ceny. Nasze pismo spotkało się z negatywną odpowiedzią, tak więc pozostała jedynie droga sądowa.
POSTĘPOWANIE SĄDOWE
W toku postępowania Sąd powołał dwóch biegłych, którzy zgodnie stwierdzili udział pojazdu w zjawisku powodziowym, na skutek którego uległ zalaniu, wykluczając tym samym możliwość powstania uszkodzeń w następstwie normalnego użytkowania pojazdu w warunkach budowlanych. Ponadto biegli wykluczyli możliwość odnotowania przez kupującego uszkodzeń bez dokonania dokładnych oględzin spodu pojazdu, demontażu silnika i tapicerki, czy wreszcie dokładnego zbadania stanu instalacji elektrycznej. Jest to o tyle istotne, że zgodnie z art. 563 § 1 k.c. przy sprzedaży między przedsiębiorcami kupujący traci uprawnienia z tytułu rękojmi, jeżeli nie zbadał rzeczy w czasie i w sposób przyjęty przy rzeczach tego rodzaju i nie zawiadomił niezwłocznie sprzedawcy o wadzie. Ostatecznie biegli wskazali, że wszystkie stwierdzone wady musiały powstać przed nabyciem pojazdu przez naszego klienta. W tym miejscu podkreślenia wymaga, że nasz klient jako przedsiębiorca nie był objęty domniemaniem wynikającym z art. 5562 k.c. i to na nim spoczywał ciężar dowodu w tym zakresie.
BRAK WIEDZY SPRZEDAJĄCEGO
W obliczu niekorzystnych dla sprzedającego opinii biegłych podjął on próbę obrony w inny sposób. Argumentował, że osoba, od której nabył pojazd we Francji, nie informowała go o wadach, zaś on sam nie mógł o nich wiedzieć, gdyż jak stwierdzili powołani rzeczoznawcy, były one widoczne dopiero po dekonstrukcji auta. Czy naprawdę tak było tego nie wiemy, ale… w przedmiotowej sprawie kwestia ta nie miała znaczenia. Odpowiedzialność z tytułu rękojmi jest odpowiedzialnością obiektywną (niekiedy zwaną też absolutną). Jest zatem niezależna od winy i obciąża sprzedawcę niezależnie od tego czy wiedział lub też mógł wiedzieć, że sprzedana rzecz jest wadliwa.
WYROK
Sąd w całości uwzględnił nasze powództwo i nakazał sprzedającemu zwrócić na rzecz naszego klienta całą zapłaconą kwotę, obciążając go ponadto kosztami postępowania. Pomimo apelacji złożonej przez przeciwnika Sąd II instancji utrzymał korzystny dla naszego klienta wyrok. Postępowanie sądowe przed obiema instancjami trwało łącznie ponad sześć lat. Czy zatem justice delayed is justice denied? Otóż niekoniecznie. W pozwie złożyliśmy bowiem wniosek o obciążenie sprzedającego odsetkami za opóźnienie w spełnieniu świadczenia pieniężnego naliczanymi za każdy dzień zwłoki w zwrocie zapłaconej ceny. Przez sześcioletni okres trwania postępowania ich wysokość niemalże zrównała się z ceną samochodu stanowiąc ostatecznie godną rekompensatę dla naszego klienta.
Hubert Wojtoń
aplikant radcowski